Szefie, nie przeszkadzaj!
- Kiedy szef/lider powinien zrezygnować z ingerencji w pracę zespołu?
- Dlaczego mikrozarządzanie może powodować problemy w skali makro?
- W jaki sposób wspierać zespół jako szef/lider?

Masz świetny zespół – kompetentny, zmotywowany, pełen potencjału – a mimo to efekty wciąż nie dorównują oczekiwaniom? Projekty się przeciągają, cele są realizowane „na styk” albo w ogóle nie tak, jak planowałeś? Pracownicy wydają się zaangażowani i deklarują zrozumienie swoich zadań, ale mimo to coś ewidentnie się rozmywa, energia gdzieś ucieka, a wyniki rozmijają się z planem? Zanim zaczniesz szukać winnych wokół siebie – w zespole, w procedurach, w rynku – warto zadać sobie jedno, bardzo ważne pytanie. Pytanie trudne, nieco niewygodne, ale często kluczowe: czy przypadkiem to nie ja – lider, właściciel, menedżer – nieświadomie im przeszkadzam, zamiast pomagać?
Choć nikt z nas nie chce być „hamulcem ręcznym” dla rozwoju firmy, praktyka – niestety – pokazuje, że to właśnie osoba stojąca na czele zespołu często okazuje się największą przeszkodą w efektywnej pracy. Intencje są jak najlepsze: chcesz wspierać, kontrolować, inspirować, ale czasem te działania zamiast dodawać skrzydeł – je podcinają. Styl zarządzania, nadmierne zaangażowanie operacyjne, brak zaufania do kompetencji pracowników, a nawet pozornie drobne nawyki komunikacyjne mogą tworzyć atmosferę chaosu, frustracji i wypalenia. Dlatego zanim wdrożysz kolejne procedury czy poprosisz HR o kolejny raport efektywności, warto przyjrzeć się sobie i temu, jak twoja obecność – nawet w najlepszej wierze – wpływa na zespół. Oto pięć najczęstszych błędów, które liderzy popełniają zupełnie nieświadomie, a które potrafią skutecznie zablokować potencjał całej firmy.
Ciągłe przerywanie pracy zespołu
„Mam tylko jedno szybkie pytanie”. „Słuchajcie, wpadłem na pewien pomysł!” „A może zrobimy to inaczej?” – te zdania brzmią niewinnie, może nawet inspirująco. Przecież jako lider masz prawo wtrącić się, skorygować kierunek, zaproponować coś lepszego, prawda? Niestety – choć intencje są dobre – skutki takich pozornie drobnych interwencji bywają zaskakująco kosztowne. Te mikroprzerwania, rzucane mimochodem myśli, niespodziewane „wrzutki” czy impulsywne komentarze mogą skutecznie rozbić rytm pracy nawet najbardziej zorganizowanego i zaangażowanego zespołu.
W praktyce każde takie „szybkie pytanie” wybija pracownika z tzw. stanu głębokiej pracy – czyli momentu maksymalnego skupienia, w którym mózg działa najwydajniej, a efektywność jest najwyższa. To właśnie wtedy powstają najlepsze pomysły, dopracowane projekty, przemyślane decyzje. Niestety, ten stan jest kruchy – wejście w niego trwa kilkanaście minut, ale wyjście następuje błyskawicznie. Jedna nieplanowana rozmowa, jedno głośne „mam lepszy pomysł!” i cały misternie budowany fokus się rozpada. A im więcej takich zakłóceń, tym trudniej go odzyskać.
Co gorsza, ciągłe przerywanie powoduje zjawisko tzw. task-switchingu – czyli częstego przeskakiwania między zadaniami. Nasz mózg, wbrew pozorom, nie jest stworzony do wielozadaniowości. Za każdym razem, gdy zmieniamy kontekst (np. z pisania raportu na rozmowę o zupełnie innym projekcie), potrzebujemy czasu, by się przestawić. Badania pokazują, że odzyskanie pierwotnego poziomu koncentracji po takim zakłóceniu może trwać od 15 do nawet 25 minut. Teraz wyobraź sobie, że takich „szybkich spraw” masz pięć w ciągu dnia. To 1,5 do 2 godzin pracy rozmytej w hałasie, chaosie i poczuciu, że nic nie posuwa się do przodu. Efekt? Frustracja, zmęczenie, obniżona motywacja i poczucie ciągłego niedokończenia...
Brak jasnych decyzji i ciągłe „kombinowanie”
Unikasz podejmowania decyzji, bo chcesz wszystko dobrze przemyśleć? Zostawiasz sprawy „otwarte”, by być elastycznym? Mówisz: „jeszcze zobaczymy”, „muszę się zastanowić”, „wrócimy do tego później”? Jeśli tak, to warto wiedzieć, że taka niejednoznaczność – choć może wydawać się rozsądna z twojej perspektywy – z punktu widzenia zespołu jest demotywująca i frustrująca. Pracownicy, którzy nie wiedzą, na czym stoją, nie są w stanie planować, działać ani czuć się odpowiedzialni za efekty. Zamiast pewności – pojawia się niepokój. Zamiast inicjatywy – bierne oczekiwanie. Brak klarownych decyzji to prosta droga do organizacyjnego chaosu, który prędzej czy później uderza w morale i wyniki.
Wykorzystałeś swój limit bezpłatnych treści
Pozostałe 67% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników portalu. Zaloguj się, wybierz plan abonamentowy albo kup dostęp do artykułu/dokumentu.