Ekologia zamiast nadmiaru. Jak nie utonąć w informacyjnym smogu?
Czy nadmiar informacji możemy porównać do smogu zatruwającego powietrze? Ten pierwszy analogicznie do drugiego prowadzi do skutków ubocznych pod postacią przeciążenia informacyjnego, trudności w podejmowaniu decyzji, a w kontekście marketingowym wpływają także na decyzje podejmowane przez klientów.

– Chciałbym się dowiedzieć, po ilu telefonach od sprzedawców niepotrzebnych mi do niczego usług, mój mózg będzie miał takie problemy z koncentracją, że nie będę mógł już przygotować się dobrze do wykładu. Ciekawe, kiedy nastąpi przeciążenie informacyjne na poziomie pojedynczego człowieka, a kiedy na poziomie grupy – pyta profesor Janusz Hołyst z Politechniki Warszawskiej w rozmowie z PAP.
Owszem, dostęp do informacji jest wręcz niezbywalnym prawem człowieka. Ale to tylko jedna strona medalu. Jego ciemną stroną jest nadmiar danych przekraczający zdolność jednostki do ich przetworzenia, co prowadzi do przeciążenia informacyjnego (information overload, IOL). Chociaż jest zwykle rozpatrywany na poziomie indywidualnym, nie znamy jego wpływu w większej skali, tzw. wielopoziomowego przeciążenia informacyjnego.
Zbudowanie modelu przeciążenia informacyjnego i zbadanie wpływu przeciążenia informacją na pojedynczego człowieka i całe społeczności jest celem projektu OMINO (Overcoming Multilevel INformation Overload), na czele którego stoi prof. Hołyst, a towarzyszą mu prof. Przemysław Biecek i dr Julian Sienkiewicz z tej samej uczelni oraz naukowcy z 15 ośrodków ze świata.
Gdy informacji jest więcej, niż jesteśmy w stanie przetworzyć, uwaga klientów staje się towarem deficytowym. Efektem jest nowa logika, którą psycholog Herbert A. Simon już w 1971 r. określił mianem ekonomii uwagi (attention economy). Wpływa ona bezpośrednio na sposób, w jaki konsumujemy informacje, jak również na to, jak firmy wprowadzają na rynek swoje produkty. Prowadzi do rozwoju spersonalizowanych treści, zwiększonego wykorzystania perswazyjnych technologii, które symbolizują algorytmy. Wreszcie, jej efektem ubocznym jest zmęczenie przeciążeniem informacyjnym czy nadmiarem powiadomień, co prowadzi do cyfrowego wypalenia.
Chronić informację jak środowisko?
W jakim zakresie te czynniki wpływają na jakość komunikacji marketingowej sprawdziliśmy w badaniu „Komunikacja marketingowa w epoce cyfrowego przeciążenia”1. Pierwszy cel badania miał charakter poznawczy i dotyczył identyfikacji kluczowych czynników wpływających na skuteczność komunikacji w warunkach przeciążenia, aby określić wagę poszczególnych elementów komunikacji, takich jak timing, kanał komunikacji, jego forma.
Ponieważ nadmiar informacji (IOL) wpływa na zdrowie psychiczne i fizyczne, ogranicza naszą zdolność do oceny informacji i podejmowania skutecznych decyzji, profesor Hołyst wraz ze współpracownikami z Politechniki Warszawskiej postuluje uznanie przestrzeni informacyjnej za część środowiska naturalnego i podjęcie działań w celu jej ochrony.
Badacze wskazują na koszty przeciążenia informacjami, jakie ponosimy od strony finansowej i społecznej: obniża się efektywność podejmowania decyzji, zwiększa się tolerancja błędów, spada satysfakcja z pracy, następuje pogorszenie się stanu zdrowia czy ograniczenie aktywności społecznej. Przeciążenie informacyjne jest wielowymiarowym konstruktem, który obejmuje aspekty poznawcze, emocjonalne, kontekstowe i środowiskowe. – W ten sposób można je rozumieć jako formę zanieczyszczenia, podobną do zanieczyszczenia powietrza. „Nie możemy pogrążyć się w samozadowoleniu, obserwując niszczenie przestrzeni informacyjnej w ten sam sposób jak niszczenie środowiska naturalnego." – wyjaśniają naukowcy w artykule na łamach „Nature Human Behavior”.
Paradoksy nadmiaru informacji
Przeciążenie informacyjne jest stanem, w którym nadmiar informacji przekracza zdolność odbiorcy do jego przetwarzania. Przyczynia się do wzrostu stresu, pogorszenia uwagi, obniżenia produktywności, a w konsekwencji utrudnia wykonywanie codziennych zadań. Paradoksalnie, jedną z przyczyn, która wywołuje presję jest FOMO (Fear of Missing Out) – strach przed pominięciem jakiejś informacji.
Konieczność ciągłego przetwarzania nadmiaru informacji może doprowadzić do wypalenia cyfrowego (digital burnout). Dlatego praktycznym celem badania SARE jest analiza, jakie formy komunikacji są najbardziej przystępne w sytuacji nadmiaru informacji. Co lepiej się sprawdza w praktyce: krótkie, konkretne komunikaty czy może rozbudowane opisy? Jak reagujemy na spersonalizowane treści? Czy rzeczywiście więcej komunikatów reklamowych przekłada się na więcej transakcji? A może jest odwrotnie?
Znając potrzeby użytkowników, możliwe będzie opracowanie rekomendacji dla optymalizacji strategii komunikacji, identyfikacja skutecznych praktyk w warunkach przeciążenia oraz wskazanie kierunków rozwoju narzędzi i metod komunikacji.
Dlatego wiele osób stosuje jeszcze inne strategie: świadomie odcina się od pewnych kanałów komunikacji, szukając analogowego spokoju w cyfrowym chaosie.
To sytuacja, która stawia przed marketingiem nowe wyzwania. Jak dotrzeć do odbiorcy, który świadomie ogranicza ekspozycję na przekazy reklamowe? – mówi Magdalena Niedobecka. – Chcemy zrozumieć zachowanie klientów, aby pomóc markom docierać do odbiorców, nie przyczyniając się jednocześnie do pogłębiania problemu cyfrowego przeciążenia.
Jak dużo, to za dużo?
Trudno sobie wyobrazić liczby opisujące informacyjną powódź przetaczającą się przez cyfrowy świat. Aby nadać jej bardziej ludzkiego wymiaru, spójrzmy na kilka statystyk, które zatrzymują świat w stopklatce przez jedną minutę.
W każdej minucie dnia wysyłamy 16 mln SMS-ów, 156 mln e-maili (z których 2/3 to spam), wykonujemy 990 tys. przesunięć na Tinderze. Ilość danych wzrosła z 2 zetabajtów (ZB) w 2010 roku do 64,2 ZB w 2020 r. 90 proc. globalnych danych zostało stworzonych w ciągu ostatnich dwóch lat2. W 2025 r. produkcja danych osiągnie 175 ZB, wg raportu „Data Age 2025" opublikowanego przez Seagate i IDC. Suma wszystkich danych tworzonych, rejestrowanych i replikowanych na planecie określa się mianem „globalnej sfery danych” (global datasphere).
Źródeł danych jest wiele i są zróżnicowane, także pod kątem udziału w całościowym wolumenie danych. Każda nasza aktywność jest ich źródłem, pochodzą od użytkowników serwisów społecznościowych, platform wideo i serwisów streamingowych, generują je inteligentne zegarki, urządzenia domowe, sprzęt RTV, generalnie urządzenia podpięte do Internetu (IoT), platformy e-commerce, sektor finansowy, sektor medyczny, naukowy – centra badawcze generują ogromne ilości danych z eksperymentów, przemysł 4.0 (automatyzacja, monitoring), transport, logistyka itd.
Wyjaśnijmy pojęcie zetabajta. 1 zetabajt (ZB) to jednostka informacji zawierająca 1021bajtów. Jest używany do opisywania ogromnych ilości danych, które są generowane przez sieci internetowe, centra danych i chmury obliczeniowe. Innymi słowy, to 1 miliard terabajtów (TB), czyli aby zapisać 1 ZB na dyskach o pojemności 1 TB, potrzebujemy miliard takich dysków.
Informacji będzie jeszcze więcej
Jest jeszcze inny kontekst, na który zwraca uwagę znany historyk Yuval Noah Harari w swojej nowej książce Nexus. Krótka historia informacji od epoki kamienia do sztucznej inteligencji. Twierdzi on, że błędne jest sugerowanie, iż więcej informacji zawsze jest lepsze i prowadzi do prawdy. Jego zdaniem większość informacji niczego nie reprezentuje i nie ma istotnego związku z prawdą. Podważa tym samym powszechne przekonanie, że główną funkcją informacji jest przekazywanie prawdy. – Naiwny pogląd na informację ujmuje ją jako próbę przedstawienia rzeczywistości – pisze Harari i argumentuje, dlaczego nie godzi się z tą tezą.
Obala ideę, że więcej informacji automatycznie równa się postępowi, wykorzystując historyczne przykłady, takie jak prasa drukarska, która, choć umożliwiła rozpowszechnianie wiedzy, przyczyniła się również do prześladowań czarownic z powodu rozpowszechniania Malleus Maleficarum (Młot na czarownice), książki, która promowała szkodliwe dezinformacje na temat czarów. – Gdyby tylko ludzie dostali więcej informacji o wszechświecie, z pewnością całkowicie zerwaliby z astrologią. Fakty są jednak takie, że przez tysiące lat astrologia wywierała przemożny wpływ na historię, a dziś miliony ludzi w dalszym ciągu sprawdzają swoje horoskopy przed podjęciem najważniejszych życiowych decyzji, takich jak wybór kierunku studiów czy małżonka – ironizuje.
Wbrew temu, co głosi naiwny pogląd na informację, informacja nie wykazuje żadnego istotnego związku z prawdą, a jej rola w historii nie polega na przedstawianiu istniejącej rzeczywistości. Jeśli już, informacja tworzy nowe rzeczywistości przez kojarzenie ze sobą różnych elementów, jej cechą charakterystyczną jest połączenie, a nie reprezentacja, natomiast informacją jest wszystko, co wiąże różne punkty w sieć. Informacja niekoniecznie informuje nas o rzeczach. Raczej przyporządkowuje rzeczy formacjom – argumentuje historyk.
Twierdzi też, że siła informacji polega na jej zdolności do łączenia i organizowania idei, łączenia ludzi i tworzenia wspólnych rzeczywistości – to tzw. społeczny nexus. Wczesne technologie informacyjne, takie jak kiedyś opowieści, później gazety i radio, są sposobami organizacji porządku społecznego. Czytelnicy muszą krytycznie analizować informacje, które konsumują i aktywnie uczestniczyć w kształtowaniu przyszłości sieci informacyjnych. Jego wezwanie nabiera szczególnego znaczenia w kontekście odpowiedzialnego rozwoju AI, aby zapewnić przyszłość, w której informacje wzmacniają, a nie zniewalają ludzkość.
Jak przetrwać w informacyjnym smogu?
Wszystko to prowadzi do jednej, coraz trudniejszej do zignorowania refleksji: żyjemy w czasach, w których informacja – choć nieodzowna – staje się jednocześnie zagrożeniem. Przeciążenie informacyjne, podobnie jak smog, działa podstępnie, obniżając naszą efektywność, zdrowie i zdolność do podejmowania decyzji. Wymusza to nowe podejście do komunikacji – bardziej odpowiedzialne, zrównoważone i skupione na jakości, a nie ilości. Zarówno marki, jak i konsumenci, muszą nauczyć się filtrować treści, rozumieć mechanizmy cyfrowego zmęczenia i szukać równowagi między technologią a potrzebą analogowego oddechu.
Być może nadszedł czas, by traktować przestrzeń informacyjną jak środowisko naturalne – z należytą troską, ostrożnością i świadomością, że jej zanieczyszczenie odbija się na nas wszystkich. Nie chodzi więc o to, by przekazywać więcej, ale by komunikować mądrzej.
Raport do pobrania: www.sare.pl/raporty
Wykorzystałeś swój limit bezpłatnych treści
Pozostałe 0% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników portalu. Zaloguj się, wybierz plan abonamentowy albo kup dostęp do artykułu/dokumentu.